niedziela, 24 maja 2015

Zupki i pierwsze łyżeczki

Co prawda po dłuższej nieobecności, dziś kilka słów o tym jak to u nas było z wprowadzaniem innych posiłków niż mleko.



Dziecko rośnie, rozwija się i mleko czy to matki czy to modyfikowane po woli przestaje wystarczać. Przychodzi taki moment, że należy wprowadzać inne posiłki. I ten moment przypada ok. 4 miesiaca życia. Na pierwszy ogień kilka słów o „zupkach”, czyli przecierach warzywnych i owocowych. Wszelkie mądre poradniki radzą aby zacząć od podawania warzyw, a dopiero później owoców. My zaczęliśmy od marchewki ze słoiczków. W każdym sklepie znajdziecie bogaty wybór różnych producentów. Gerber, Bobovita, Babydream (dostępne w Rossmanie) Hipp, Nestle, Agugu (dostępne m. in. w Tesco). To tylko najpopularniejsi producenci. Wybór słoiczków z kategorii „pierwsza łyżeczka” jest ogromny. Marchewka, pietruszka, brokuł, marchewka z ziemniakiem.


Nie będę się rozpisywał, zobaczcie na półkach w sklepie. Ale wracając do marchewki. Bartek marchewkę jadł w miarę chętnie. Choć wydawała nam się pozbawiona smaku. I coś w tych naszych przypuszczeniach było, bo brokuł okazał się totalną porażką. Bartek nie chciał go w ogóle jeść.  Śmierdział potwornie, a smakował jeszcze gorzej. W tym momencie postanowiliśmy, że przestajemy kupować gotowe słoiczki i zaczynamy sami gotować Bartkowi zupy. Na początek same warzywa, ziemniak, marchewka, pietruszka. Później rozszerzaliśmy listę składników o kolejne warzywa. Brokuł, kalafior, a nawet czasem brukselka czy groszek. Te kupowaliśmy mrożone i do każdej porcji dawaliśmy różyczkę czy dwie (zależy czy były duże czy małe).


Do tego kawałek mięsa z indyka, królika lub kawałek łososia bez skóry. Wszystko gotowane razem. I tu kilka rad. Ponoć dziecku nie należy przyprawiać posiłków. Nam zaprzyjaźniona pani pediatra powiedziała, że nie należy się obawiać dodania szczypty soli, odrobiny masła czy oliwy z oliwek do zupy. Posiłek będzie po Prost smaczniejszy i dziecko będzie chętniej jadło. Z wiekiem można poszerzyć listę przypraw o odrobinę majeranku, bazylii, oregano, liść laurowy czy ziele angielskie (te dwa ostatnie przed zmiksowaniem należy wyjąć z zupy). 
I właśnie, po ugotowaniu miksujemy blenderem i smacznego mały kolego (lub koleżanko). Bartek chętnie jadł domowe obiadki. Mają one kilka zalet. Po pierwsze wiemy co dajemy dziecku. Po drugie mamy możliwość indywidualnego dobrania proporcji i składników. A po trzecie, gotowanie samemu jest po prostu tańsze. Słoiczki maja tą zaletę, że są wygodne. Nie trzeba tracić czasu na gotowanie zup, a wygodnie jest też je zabrać gdy gdzieś się jedzie z dzieckiem, akurat w porze obiadu. U nas tak jak wcześniej powiedziałem, zdecydowały upodobania kulinarne Bartka i codziennie (lub co 2 dni jak ugotowaliśmy więcej) na kuchence stał mały garczek z zupą dla Bartka.
Poza warzywami trzeba wzbogacać jadłospis o owoce. Ale o tym napisze już następnym razem. Zapraszam i do zobaczenia, a dzieciom, życzę smacznego.

piątek, 8 maja 2015

Kołysanki

Lepiej późno niż wcale ale w końcu będzie o kołysankach. Dziś tekst kilku najpopularniejszych.

Usypianie dziecka to jest czasem tak samo trudne jak suma, sumarum przyjemne. w kołysaniu dziecka czy to w wózku, kołysce czy na rękach pomocne będzie ciche śpiewanie kołysanek. Tu nie ma innej rady jak po prostu nauczyć sie ich na pamięć. Ale nie jest to zbyt trudne. Nie będe się rozpisywał i zachęcam do nauki i późniejszego śpiewania, a dzieciom życze kolorowych snów.



Z popielnika na Wojtusia
Iskiereczka mruga,
Chodź, opowiem ci bajeczkę,
Bajka będzie długa.

Była sobie Baba-Jaga,
Miała chatkę z masła,
A w tej chatce same dziwy,
pst, iskierka zgasła.

Patrzy Wojtuś, patrzy, duma,
Łzą zaszły oczęta,
Czemuś mnie tak okłamała,
Wojtuś zapamięta.

Już Ci nigdy nie uwierzę,
Iskiereczko mała,
Chwilę błyszczysz, potem gaśniesz,
Ot i bajka cała.

Dziadziuś siwy wiąże sieci
W przedziwną mozaikę,
Strapionemu Wojtusiowi
Dalej snuje bajkę.

Była sobie raz królewna,
Pokochała grajka,
Król wyprawił im wesele
I skończona bajka...


Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdki błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.

Jak wyjrzały, zobaczyły,
to nie chciały dłużej spać.
Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.

Gwiazdki nie są do zabawy,
bo by nocka była zła.
Jak usłyszy kot kulawy,
śpijcie ptaszki, aaa…


Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
nic nie będą robiły,
tylko ciebie bawiły.

Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
jak sie kotki rozigrały,
to dziecinę kołysały.

Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
jeden szary, drugi bury,
a ten trzeci myk! do dziury.

Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
żeby tylko jeden był,
To by z tobą mleczko pił.

W górze tyle gwiazd, 
w dole tyle miast. 
Gwiazdy miastom dają znać, 
że dzieci muszą spać... 


Ach śpij kochanie. 
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz. 
Czego pragniesz daj mi znać,
ja ci wszystko mogę dać. 
Więc dlaczego nie chcesz spać???

Ach, śpij, bo nocą, 
kiedy gwiazdy się na niebie złocą, 
wszystkie dzieci, nawet złe 
pogrążone są we śnie,
a ty jedna tylko nie.... 

Aaa... Aaa... 
Były sobie kotki dwa. 
Aaa... Aaa... 
Szarobure, szarobure, obydwa. 

Ach, śpij, bo właśnie 
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie. 
A gdy rano przyjdzie świt 
księżycowi będzie wstyd, 
że on zasnął, a nie ty. 

W górze tyle gwiazd, 
w dole tyle miast. 
Gwiazdy miastom dają znać, 
że dzieci muszą spać...



Pora na dobranoc, 
bo już księżyc świeci. 
Dzieci lubią misie, 
misie lubią dzieci.