niedziela, 19 lipca 2015

Razem

Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu ale miałem kilka spraw na głowie. Dziś wracam i podzielę się kilkoma wspomnieniami. Czyli dziś o spędzaniu czasu z dzieckiem.

Będę szczery. Uwielbiam spędzać czas z Bartkiem. Uwielbiam, po prostu uwielbiam. Nic tak nie cieszy i nie odpręża jak zabawa i w ogóle spędzanie czasu z dzieckiem. A uczucie kiedy Bartek woła „tata, taka choć” i ciągnie mnie za rękę aby się z nim bawić, po prostu bezcenne. Od samego początku chciałem spędzać z Bartkiem jak najwięcej czasu i robić z nim jak najwięcej rzeczy. Tak, przyznam się i to z dumą, od samego początku karmiłem Bartka, oczywiście przy pomocy butelki bo piersią nie dałbym rady ;). Wstawałem w nocy aby zrobić mleko i jak przyszedłem z butelką to Agnieszka kładła mi Bartka na ręce i to ja go karmiłem. Później wspólne spacery i oczywiście zabawa. Odpowiednia dla wieku. Najpierw grzechotkami czy na macie edukacyjnej, a kiedy Bartek podrósł to bawiliśmy się klockami. Ja budowałem mu wierzę z klocków, a Bartek ją przewracał. Miał z tego niezły ubaw, ale jeszcze większe było moje zadowolenie kiedy zauważyłem, że Bartek sam usiłuje budować wierzę z klocków, tak jak ja mu pokazałem. Nawet klocki chciał łapać tak samo jak ja w jedną rękę, choć te jeszcze mu się nie mieściły do rączki. A wieczorem czas na kąpiel. Kąpie oczywiście tata. Czyli ja.  A doszło do tego tak, że Agnieszkę kiedyś zaczął boleć nadgarstek i nie była w stanie utrzymać główki Bartka, wiec obowiązek kąpania przejąłem ja i tak już zostało. Kiedy Bartek zaczął coraz więcej mówić pytaliśmy się, Bartuś kto cię będzie kąpał? Tata. Po kąpieli Agnieszka wycierała i ubierała Bartka, a ja robiłem mleko lub kaszkę. I tu tak samo. Bartuś, kto da kaszkę? Tata. Radość nie do opisania. Pierwsze kroki też były z tatą. Stawiałem Bartka przy łóżku, oddalałem się na kilka kroków, kucałem przodem do niego i  z wyciągniętymi rękami wołałem aby do mnie przyszedł. Na początku niepewnie ale po chwili szedł sam kilka kroków. A jak już do mnie doszedł śmiał się z całych sił, zadowolony z siebie. A teraz kiedy Bartek ma już niemalże dwa lata (za tydzień urodziny) robimy razem prawie wszystko. Razem bawimy sie samochodani i budujemy zamek z klocków. Idę po bułki do sklepu, Bartek ze mną. Jak przyjedziemy skądś do domu i wjedziemy na podwórko, Bartek musi u mnie na kolanach przejechać samochodem od bramy do garażu. I ma z tego niezłą frajdę. Kiedyś jak przyjechałem z pracy i nie wjechał ze mną do garażu bo wjechałem sam był taki płacz, że uspokoił się dopiero jak mu obiecałem, że zaraz wjedziemy do garażu jeszcze raz. A hitem porównywalnym z jazdą samochodem jest wspólne gotowanie, bo z Bartka jest pomocnik pierwsza klasa, ale tak się dziś rozpisałem, że o wspólnym robieniu kotleta opowiem innym razem. A jest o czym opowiadać. Tymczasem zachęcam jeszcze do obejrzenia kilku wspólnych zdjęć z Bartkiem.


Rano z Bartkiem


Tata karmi :) ...


...i usypia ...


... i zabiera na spacer..


... tata wykąpie.


Z tatą odkryję co jest po drugiej stronie lustra ;)


I nauczę sie z tatą chodzić.


Zabawa z tatą.